wiatrem burzą i wulkanem metaforą prostych słów

2009-02-27 – 05:00

[Pucón, Chile]

Czyli wizyta na wulkanie. Najpierw mordercze 5h podejście (zwłaszcza, żem tuż po antybiotykach), satysfakcja ze zdobytego szczytu, a potem wielka radość, gdy jak dzieci na tyłkach i “jabłuszkach” zjeżdzaliśmy po śniegu. Cali mokrzy, zmęczeni, ale szczerze szczęśliwi.

A wieczorem nasi “przewodnicy” urządzili asado, którego celem poza konsumpcją mięska było poderwanie białasek. Ale i tak było miło, przyjacielsko i wesoło.

Jutro jadę na wyspę Chiloe, gdzie możliwe, że zaszyję się na jakiś czas na uboczu cywilizacji, wśród pingwinów i innych śmiesznych boskich stworzeń.

  1. 4 Responses to “wiatrem burzą i wulkanem metaforą prostych słów”

  2. Dobrze żeś nie zjechał na tyłku do tego leja widocznego na fotkach.

    By apolon on Feb 27, 2009

  3. dziura imponująca :-) ale ten tłum a podejściu przerażający.

    By masa on Feb 27, 2009

  4. piękno depresyjne.

    By justanotherwoman on Feb 27, 2009

  5. always so beautiful pictures, I’m jealous :))

    By Ben on Feb 28, 2009

Post a Comment