życiowi nomadzi a problem realizacji marzeń

2009-09-12 – 00:59

(fragmenty pewnej pracy doktorskiej na UW z dziedziny psychologii społecznej)

O turystach mówi się, że nie wiedzą gdzie właśnie byli.
O podróżkach mówi się, że nie wiedzą kiedy i dokąd pojadą gdzieś dalej.

Jest jendak trzecia kategoria, a właściwie nie, to jest zupełnie inna liga, to zupełnie inna gra. ŻYCIOWI NOMADZI.

Kim jest życiowy nomad?

Życiowy nomad, to ten, kto zadedykował swoje życie przygodzie. Ale to nie wszystko. Życiowy nomad sukcesywnie realizuje swoją wizję życia jako przygody.

Często robią to od zawsze. “Od małego” podróżują, realizują marzenia. Bo to nie tylko o podróżowanie chodzi. Są życiowi nomadzi specjalizujący się również w innych dziedzinach. Dzielą oni jedną tajemnicę, która mówi: DO REALIZACJI MARZEŃ NIE POTRZEBNE SĄ PIENIĄDZE. Chociaż dla nich to nie tajemnica, dla nich to wiedza powszechna. Dziwią się, że niektórzy tego nie widzą. Zaobserwowano, że z tej grupy wywodzą się często artyści, wielcy politycy (o dziwo), papieże, oraz programiści SAP/ABAP.

Istnieje również pewna podgrupa nomadów życiowych, tak zwani NOMADZI UTAJENI. Siedzą oni na przykład na stołkach (tudzież krzesłach) na przykład w korporacjach. Ich też łączy jedna tajemniaca. MAJĄ MARZENIE, WIELKIE. Tylko, że jeszcze nie wierzą do końca, że można je ot tak zrealizować. Często wychowani w kulturze katolicko-kapitalistycznej myślą, że żeby cokolwiek osiągnąć to trzeba się nacierpieć i napracować.

Jeżeli w pewnym momencie ockną się, że już mogą, i jeżeli nie stchóżą, i zrealizują swe WIELKIE MARZENIE, to mamy tzw. “sukces”!

Duża część z nich po realizacji pierwszego WIELKIEGO MARZENIA rozpoczyna przygotowania do realizacji innego WIELKIEGO MARZENIA. Często jest to zagadnienie z tej samej dziedziny (np. zdobycie kolejnego ośmiotysięcznika, zdobycie bieguna tym razem bez jednego kijka albo narty, kolejne dzieckoitp.) albo z zupełnie innej (przykłady innych dziedzin można mnożyć, nawet rozumując trywialnie można podać ich co najmniej dziesięć*). O takich osobach mówimy, że są to NOMADZI UTAJENI-CYKLICZNI.

Inna grupa poprzestaje na realizacji jednego WIELKIEGO MARZENIA, i żyje już raczej spokojnie do końca życia pod zdjęciem-symbolem odniesionego sukcesu – momentu ostatecznej realizacji JEDNEGO WIELKIEGO MARZENIA. Osoby takie będziemy nazywać “NOMADAMI UTAJONYMI – JEDNEGO WIELKIEGO MARZENIA” (w skrócie NU-JWM).

Istnieje również oczywiście grupa ludzi, która ponosi “klęskę” i nie dopina swego, w momencie, gdy są o krok od realizacji marzenia i wystarczy ten krok zrobić (niemal nacisnąć guzik), to wycofują się, padają, łamią, oddają czemuś innemu. Ci stają się zwykłymi cieniami (nazywani jednak będą w dalszej części pracy TYMI CO WPADLI W PUŁAPKĘ FAŁSZYWYCH WIELKICH MARZEŃ). Dla ciekawostki można przytoczyć statystyki, które wskazują, że z tej grupy często wywodzą się osoby uzależnione od narkotyków, ciemne typy, modelarze, makaroniarze i przestawiacze zwrotnic.

[…]

Wspomniani wcześniej CI CO WPADLI W PUŁAPKĘ FAŁSZYWYCH WIELKICH MARZEŃ, to osoby, które w pewnym momencie życia postanowiły zaangażować się w coś, co tak naprawdę nie było im potrzebne, co nigdy przenigdy nie przyniosłoby im szczęścia. To właśnie te złudne rzeczy/sytuacje, które przysłoniły im cały świat, sprawiły, że zabrnęli w sytuacje i układy tak skomplikowane, wkręcili się w nie tak bardzo, że już nigdy się z nich nie wysupłają. A miało być tak pięknie, mogli wynaleźć lekarstwo na raka albo znaleźć rozwiązanie problemu głodu na świecie. Ale nie, siedzą w gównie tak głęboko po uszy, że już właściwie ich nie widać.

Są jeszcze oczywiście ludzie, skrzywdzeni przez los, którzy nie mogli wybrać sami, bo coś, bo wojna, bo rodzina, bo nie dostali od Pana Boga zielonej karty, jak również ci, co którym wszystko “sypnęło się po drodze na szczyt” (np. bo ktoś umarł, i kot, i rodzina). Jednym słowem – ci, którzy nic nie zawinili, a mają do dupy. Ci mają przerąbane. Nie stanowią oni jednak tematu pracy.**

###

Pacjent #136
Mężczyzna, lat 28, sylwetka szczupła, chłopięca, oczy szaro-niebieskie, raczej przystojny, wykazuje pewne cechy jednostki aspołecznej. Podejrzenie, że jest typem samotnika o skłonnościach skrajnie-nasycystycznych.

Po latach studiowania z sukcesami (studia informatyczne ukończone na drugiej pozycji na roku, studia podyplomowe z biznesu i zarządzania na SGH) i 3 latach pracy w czołowych korporacjach na odpowiedzialnych stanowiskach (choć z rozrzewnieniem wspomina te czasy i tłumaczy, że tak naprawdę to był “korporacyjnym nomadem”***) zdecydował się “rzucić to w cholerę” i postanowił “poszukać swojej ścieżki na tym świecie”.

Wizję tę realizuje dosyć konsekwentnie (z pewnymi istotnymi, wyraźnie zaakcentowanymi zwrotami akcji). Od 14 miesięcy głównie podróżując, robiąc zdjęcia, pisząc (o swych tekstach sam mówi, że to “bullshit”). Prace te publikuje na swoim blogu, który ma czytelność: 3 wejścia dziennie – Mama, Naleśnik i on sam. W ramach swej autokreacji od kilku lat opłaca wymyślną domenę i miejsce na serwerze.

Historia pacjenta kwalifikuje go jako UTAJONEGO NOMADA, który ujawnił się i zaczął realizować swe WIELKIE MARZENIE. Co więcej pacjent twierdzi, że nigdy nie był bardziej szczęśliwy, jak również, że “nigdy nie był bliżej siebie”.

Pacjent jest w przełomowym momencie decyzyjnym. O tym czy pacjent stanie się NOMADEM UTAJONYM – JEDNEGO WIELKIEGO MARZENIA, czy też podejmie się realizacji kolejnego marzenia zadecydują prawdopodobnie następne miesiące. Uwarunkowane głównie kończącą się kasą, która dotychczas dla pacjenta warunkowywała możliwość realizacji marzeń.

###

*) ćwiczenie dla zaintersowanego czytelnika tudzież profesora: wymyśl dziesięć przykładów z innych dziedzin

**) Jeżeli jednak Drogi Czytelnik pokusi się kiedyś o anazlizę przypadku ludzi, którzy nic nie zawinili, a mają do dupy, to sugeruję co najmniej jeden rozdział poświęcić prawie takich ludzi do MAŁYCH MARZEŃ i MAŁYCH SZCZĘŚĆ, oraz przeanalizować przypadki ludzi, którzy pomimo pozornie beznadziejnej sytuacji początkowej szczęśliwie zrealizowali swoje marzenia (wielkie). Autor pracy dotarł do co najmniej 5 osób na świecie, którym się to udało – z pozornego gówna po uszy aż na piedestały marzeń.

***) w literaturze fachowej termin “korporacyjny nomad” nie pojawia się

#####

DZIĘKUJĘ BIBLIOTECE UW ZA PRZYSŁANIE MI NA MAILA (w drodze wyjątku, bo podróżuję i nie mogę stawić się osobiście, żeby obejrzeć oryginał pracy) ZESKANOWANYCH ZNACZNYCH FRAGMENTÓW CYTOWANEJ PRACY DOKTORSKIEJ.

A TAKŻE PANI LUDWICE, Z DZIEKANATU, KTÓRA TEŻ CZYTA MOJEGO BLOGA I POZDRAWIA WSZYSTKIE KOLEŻANKI Z BUDYNKU UW-B8. PANI LUDWIKA BARDZO POMOGŁA MI Z LOGISTYCZNYMI ZAGADNIENIAMI DOSTĘPU DO DZIEŁA I SKANERA. DZIĘKUJĘ TEŻ PANI KAZI, KTÓRA WPUŚCIŁA DO BUDYNKU PO OFICJALNYCH GODZINACH PRACY (o trzeciej w nocy, hihi). DZIĘKI DZIEWCZYNY, WISZĘ WAM PO OBIECANEJ DUŻEJ CZEKOLADZIE (i winie wisienka)!

  1. 3 Responses to “życiowi nomadzi a problem realizacji marzeń”

  2. Świetna ta rozkmina…
    Dajesz kopniaka w dupę, wiesz? Żeby się ruszyć. Albo nie, żeby chociaż nie rezygnować za łatwo. Marzyć i czekać na okoliczności. Kiedyś się uda.

    Nomad Utajony

    By NU on Sep 12, 2009

  3. kawal lektury, czyta sie dobrze ale osobiscie zupelnie sie z takim podzialem nie zgadzam. mysle, ze ludzi mozna podzielic – jesli juz ktos potrzebuje przyczepiac im etykiety – na tych dla ktorych trawa jest zielensza tam gdzie ich nie ma i na tych, ktorzy sa zadowoleni gdziekolwiek sie znajda. to drugie nie musi oznaczac biernosci bo przeciez kazde ‘ciekawie’ moze sie znudzic. z drugiej strony jesli byles programista SAP to nie dziwie sie, ze postanowiles “rzucic to w cholere”. pozdro

    By pokryfka on Sep 13, 2009

  4. …hmmm chyba ja też znam takiego nomada:) haha
    też rocznik 81′ też ciągle w pogoni za marzeniami :)
    jestem podobnym przypadkiem:D

    By columbus22 on Sep 13, 2009

Post a Comment