wywiad w drodze – Szymon, czyli ja

2010-08-25 – 09:24

1. Trzy kraje bez których nie wyobrażasz sobie podróżowania?

Polska, bo od tego się zaczęło. A szczególnie polskie góry. Beskidy, Bieszczady, Karkonosze. Przemierzone od schroniska do schroniska, z plecakiem na plecach i ze Stachurą i SDMem na uszach. Manowce, wrzosowiska, lasy. Piwko na szczycie, nieziemskie widoki na świat i zaduma.

Iran, za to niesamowite uczucie, gdy w 2005 roku przekroczyłem sam granicę z Turcją i… musiałem sobie poradzić. Za niespotykaną nigdzie indziej życzliwość ludzi, którzy zapraszają cię na obiad, herbatę, wożą samochodami, płacą za bilety. Za fajkę wodną na dachu w ciepłą noc pod rozgwieżdżonym niebem. Za spanie na dziedzińcu meczetu i uspakajający gest strażnika “tak możesz tu być, nic ci tu nie grozi”, gdy jego obecność wyrwała mnie ze snu.

Indie, które uderzają ciebie ścianą gorąca jak tylko wysiądziesz z samolotu. A potem zaczyna się prawdziwa jazda. Masa ludzi, zwierzęta, śmieci, riksze. Rzeczywistość całkowicie odmienna od wszystkiego co znasz. Pielgrzymi w pomarańczowych szatach jeżdżący pociągami bez biletów. Kobiety w kolorowych sari. Bałagan, chaos, ktoś stawia ci kciukiem czerwoną kropkę na czole. I ty w tym wszystkim.

2. Co jest dla Ciebie najważniejsze w podróżowaniu?

Nabranie innej perspektywy do świata i siebie. Bo współczesny świat wypacza spojrzenie na to jak świat naprawdę wygląda. Przyzwyczailiśmy się do tego, że kupujemy trampki made in china. Jednak często zapomina się, że te kraje, to nie tylko produkty, to ludzie, ulice, sklepy, życie. I najcudowniejsze jest to poczucie, że zbliżyłeś się do czegoś prawdziwego, że uczestniczysz w czymś i jesteś tego częścią. W przepełnionym autobusie w Indiach dzieciak zasypia ci na kolanach. Albo gnasz wynajętą taksówką przez pustynię w Iranie, a z zacinającej się płyty leci “Nas niedogoniet” Tatu. W takich chwilach łzy cisną mi się do oczu i czuję, że to właśnie dla takich chwil to wszystko.

Ważni są również spotkani po drodze ludzie, którzy często są natchnieniem, lekcją innego spojrzenia na świat, dowodem na to że można wyjść poza utarte ścieżki i robić ciekawe rzeczy.

3. Jak długo się przygotowywałeś przed wyprawa?

Przed pierwszymi podróżami przygotowywałem się bardzo. Przed Iranem czytałem blogi podróżnicze z różnych wypraw, przeglądałem przez pół roku przewodnik, kupowałem rozmówki… Ale potem trafiłem na miejsce musiałem zmierzyć się z rzeczywistością, której nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić z opisów i zdjęć. Więc później zmieniłem podejście i przestałem się przygotowywać. Dlatego lecąc do Meksyku przewodnik zacząłem przeglądać w samolocie. Dlatego do Ameryki Południowej przyleciałem z biletem w jedną stronę i myślałem, że może pobędę tam 3 miesiące, a tymczasem jestem już 20 miesięcy. Ale to kwestia indywidualna. Ja wyrobiłem w sobie takie podejście, że nie planuję, że idę na spontan. Nie potrafię kupić biletu “dookoła świat” i zaplanować, że 3 miesiące spędzę w Am Pd, 2 w Australii i Nowej Zelandii, a 3 w Azji. Skąd mam wiedzieć czy mi się gdzieś spodoba, czy nie. A takie planowanie bardzo by mnie zniewalało. Bo uzależniasz się od dat, gnasz, bo przecież tyle jeszcze “trzeba” zobaczyć.

4. Co Cię wkurwia?

Wkurwiają mnie ludzie na podróżniczych forach internetowych, ludzie którzy ślą komentarze, dają magiczne recepty jak najlepiej przeżyć życie. Zawistni ludzie, którzy wietrzą we wszystkim spisek, siedząc na dupie narzekają na to jaka to wielka niesprawiedliwość im się dzieje, że oni nie mogą tak podróżować, bo mają samochód i kredyt na mieszkanie, a by chcieli, a taki Iksiński to może, bo pewnie ma bogatą rodzinę albo cośtam. A tymczasem mam prawie trzydzieści lat, a wciąż posiada w życiu tylko aparat, laptopa i trochę ciuchów. Nigdy nie wziąłem żadnego kredytu, nigdy nie posiadałem mieszkania ani samochodu. Ostatnio kupiłem pierwszą w życiu pralkę. Jestem posiadaczem pralki w Boliwii. :)

5. Za czym tęsknisz najbardziej?

Za koncertami na których tłum śpiewa te wszystkie piosenki na których się wychowaliśmy. I wszyscy wiedzą o co chodzi i wszyscy czują te same emocje. Za wielkimi księgarniami pełnymi czasopism, książek, albumów. Za rodziną. Za dziećmi znajomych, których nie miałem okazji zobaczyć.

6. Jak sobie pookładałeś sprawy z praca, kariera, z luka w CV?

Jest to łatwiejsze niż się wydaje. Uwierz mi, że można nie płacić ZUSu, podatków, składek na fundusze emerytalne i żyć. Pracę rzuciłem, proponowali 6 miesięcy urlopu bezpłatnego, ale ja nie chciałem mieć takiej siekiery wiszącej nade mną. Luka w CV… ja wpisałem sobie podróż do CV! “Full-time traveller at Sabbatical, July 2008 – October 2009 (1 year 4 months), In search for new horizons. Focusing on self-development, travels (Asia, South America and Europe), photography, gaining cultural experience, learning Spanish.” Może miałem dużo szcześcia, ale pracę w Boliwii znalazłem bez problemu. Praca to tylko środek, a nie cel, więc na robienie “kariery” za wszelką cenę się krzywię. Znam takich co zmarnowali na to najlepsze lata swojego życia… i tak naprawdę gówno osiągnęli.

7. Jak przełamać strach i obawy przed samotną wyprawą?

Po mału, po swojemu. Ja należę do takich osób, które boją się wejść do nowej restauracji w Warszawie. Trzeba nauczyć się przełamywać. Pamiętam jak pojechałem w Tatry, a wylądowałem autostopem w Paryżu, prawie bez pieniędzy przejechałem całą Europę śpiąc przy stacjach benzynowych. I było zajebiście. Zrób pierwszy krok, a dalej nogi poniosą cię same.

8. Od czego zacząć?

Nie potrafię wskazać jednej rzeczy, od której “trzeba” zacząć. Szukać trzeba. I robić po swojemu to co wydaje się być słuszne. Szukać tego co TOBIE sprawia szczęście. Nie podążać cudzymi śladami. Żyć swoje życie po swojemu. Nie ma uniwersalnej recepty. Cała frajda polega na odkrywaniu, nie tylko świata, ale przede wszystkim siebie. Ja na przykład ostatnio odkrywam, że lubię dobrze zjeść, a nawet frajdę mi sprawia gotowanie. Życie jest podróżą, choć wcale nie trzeba się przemieszczać. Ale trzeba zacząć szukać, próbować, wąchać, słuchać…

9. Kiedy wracasz?

Do Polski – nie wiem. Na razie zatrzymałem się w Boliwii. Tu mieszkam, pracuję, mam dziewczynę, pralkę. Myślę, że zostanę tu jeszcze co najmniej rok, dwa. Wciąż nie było mnie w Oceanii, może kiedyś będzie po drodze. Afryki wcale nie widziałem. Jak będzie okazja, to tam pojadę. Wciąż nie widziałem nawet całej Boliwii, kraju jedynego w swoim rodzaju, gdzie legalne są liście koki, gdzie jest pustynia solna, Jezioro Titikaka, dżungle, Yungas, Amazonia, zaśnieżone szczyty Andów. I wszechobecna różnorodność kulturowa, klimatyczna. Dlatego ten kraj tak bardzo mnie zafascynował, dlatego wypowiedziałem magiczną mantrę, że mógłbym tu zostać… i zostałem na jakiś czas.

10. Najbardziej nieprawdopodobna historia z twojej podroży?

W 2004 roku wyjechałem na praktykę studencką na kilka miesięcy do Turcji. Pod koniec pobytu z kumplem Brazylijczykiem wybraliśmy się na podróż do wschodniej części tego kraju, do Kurdystanu. No i pod koniec dwóch tygodni wylądowaliśmy nad rzeką Tygrys 50 km od granicy z Irakiem. Czuliśmy się niesamowicie. Piliśmy nocą herbatkę z kurdyjskimi znajomymi. “Do you want to go to Iraq?” padło pytanie. “What?!?!” To normalne, często tam jeździmy. I następnego poranka jechaliśmy ze znajomymi znajomych na “sightseeing” do Iraku. I byliśmy tam przez pół dnia, widzieliśmy wojska amerykańskie, samochody opancerzone. Ciśnienie mieliśmy na maksa, ale tak naprawdę, to zagrożenie było niewielkie. Byliśmy z Kurdami w kurdyjskiej najspokojniejszej części Iraku. A tak naprawdę, to byliśmy przykrywką dla niewielkiej operacji przemytniczej benzyny, papierosów i Allah wie czego jeszcze…

11. Najbardziej magiczne miejsce, w którym byłeś i dlaczego?

Pałac Ishak Paşa we wschodniej Turcji przy granicy z Armenią i Iranem. Z widokiem na górę Ararat na której podobno Noe wylądował swoją arką po potopie. Będąc na praktyce w Turcji widziałem to miejsce najpierw na banknocie, później w przez sekundę w spocie reklamującym Turcję. I od początku było to wielkie WOW. A potem z Rafaelem ustaliliśmy, że tam właśnie pojedziemy. Zdobyte pozornie niedostępne marzenie. Pojechałem tam jeszcze raz w 2005 roku. Stamtąd wjechałem do Iranu. Symbolicznie przełamałem się i poszedłem troszkę dalej.

12. O czym marzysz?

Kroję marzenia na miarę możliwości. Teraz marzę, żeby jak mi się na początku listopada skończy kontrakt to zrobić sobie 2 miesiące wolnego. Marzy mi się również, żeby znaleźć sposób, żeby nie pracować zbyt ciężko, robić coś co w miarę lubię i mieć z tego wystarczającą ilość pieniędzy, żeby żyć tak jak chce. Ostatnio marzy mi się motor i wyprawy z namiotem po zakurzonych drogach.

See you around.


[foto: Kuba Fedorowicz]