dzień drugi, czyli o tym jak dojechaliśmy do dziury w drodze, rozebraliśmy samochód na części, przenieśliśmy na drugą stronę, złożyliśmy i pojechaliśmy dalej
Wednesday, December 14th, 2011

















if you don't know where you're going any road will take you there


















Musiałbyś przejść się po drogach, które ja przeszedłem, żeby choć mgliście zrozumieć to gdzie teraz jestem

















Wycieczki z Radkiem do Brazylii dzień pierwszy – prowincja Los Yungas, Bolivia.
Gościnnie pojawiłem się na blogu Asi i Kuby, zapraszam również do obejrzenia ich zdjęć z La Paz i nie tylko.
Codzienność, to stos naczyń do umycia. To poranna kawa. To ci sami ludzie mijani w windzie (¡buenos días!). To szybko złapane trufi (współdzielona taksówka), gdzie na przednim siedzeniu (obok kierowcy i jeszcze jednego pasażera) zjeżdżam w pierwszych promieniach dnia do Zona Sur (dzielnicy butików, willi i biurowców). To iPod Classic, bluza z kapturem, Nokia 6310i i białe słuchawki. To herbata z rumianku w pracy, lunch w jednym z kilku miejsc, butelka coca-coli albo sprajta z automatu po południu. To minibus do Sopocachi – dzielnicy supermarketów i apartamentowców. ¡Hola casa! To zamówiona pizza albo wspólnie zrobiony makaron z salsą z warzyw. To ściągnięte seriale oglądane dwa dni po premierze na telewizorze podpiętym do laptopa. To wiecznie za mało czasu, niedokończone projekty, powtarzające się co miesiąc rachunki.