you know, that people come and go
Thursday, December 20th, 2007
if you don't know where you're going any road will take you there

Biuro, gdzie każde krzesło kosztuje tyle, ile wynosi miesięczna pensja. Inteligentna lampa, która sama dobiera siłę swiatła (od czasu do czasu nie wiadomo czemu rozjaśnia się, chyba po to, żeby nie było nudno). Na szafkach pozatykane wizytówki konsultantów, nieobecnych, zapewne wykonujących zadania w terenie. Za oknem oszroniona trawa, pojedyncze, samotne, takie same drzewa, wystające z ziemi grzybki klimatyzacji podziemnych pomieszczeń, słupko-lampki. A dalej kolejne skrzydło budynku, duże okna i siedzący przy biurkach tacy sami. Saszetki z cukrem i papierowe zapałki z logo firmy (sponsora drobnych chwil przyjemności). Indywidualność – białe słuchaweczki wpięte do laptopa. Mówiące windy, maszyny na monety chłodzące 24 godziny na dobę kanapki, napoje, lody, batoniki. Torby na laptopy wyposażone w kółeczka i teleskopowe rączki.
Pomnożone przez pomieszczenia, przez piętra, przez skrzydła, przez budynki, przez lokacje, przez kraje.
Optymalne, automatyczne, łatwe, wygodne, przejrzyste, przyjemne, funkcjonalne, skuteczne. Pożyteczne?




karta do biblioteki, karta do wypożyczali dvd’ków, zestaw kina domowego, ta sama pani w sklepie, okap nad kuchenką, kolekcja tygodników w kiblu, widok z kuchni na Manhattan, kabina prysznicowa, nurkowanie w Egipcie, opalanie na Teneryfie, rata i odsetki, 8-16, wózek dla dziecka, ciemnia w piwnicy, pralka, lodówka, telewizor, lekcje hiszpańskiego, zdjęcia na ścianie, wygodne łóżko, ulubiony kubeczek
nierozpakowane graty z podróży, kalendarz pokolorowany wyjazdami i rezerwacjami, niewręczone prezenty, pozrywane związki, rozgrzebana na środku pokoju walizka, hamak na balkonie przyjaciela, niewydane korony szwedzkie, duńskie, franki, niewykorzystane bilety na metro, pobudki o czwartej trzydzieści, sznycel w sosie grzybowym z krokietami, powtarzający się taksówkarze, znajomości przez skype’a, facebook’a, msn’a, torba z aparatem, spanie w śpiworze, poranna kawa w samolocie
po prostu inną idę drogą.
bilans zysków i strat.
Świat wg Tomskiego part 2:




i ja:

6.12-6.01. 5 countries. Not more than 4 nights in a row in the same bed. Go for it.
Jak na kulki, to do Kazimierza.




Co autor miał na myśli?

Kazik zasypany.


i’ll take a flight to you girl
or maybe i should drive
i’ll call a cab and wait
to get into your arms
we have to talk it over
but don’t know where you are
which number i should use
which cross which roundabout
half-a-way is never close
and there’s no such a bus
it’s just a few days off
some hours in my car
i should take the shortest route
but sometimes i just can’t
i almost missed your stop there
you saw me you pulled me out
it’s so difficult to follow
living this fast-moving life
tonight it took just 1725,41 kilometers
to say to you good night
it’s worth it if you try it
just sixteen hours drive
it’s just another airport
just one more traffic lights
this is the way i’m going
this is another try
this is a new experience
globalized private life