i’m leaving but i don’t know where to

2008-10-23 – 20:39

[2008-10-20, T99B, Shanghai – Hong Kong]

Prysznic, pakowanie, check-out, przechowalnia bagażu, śniadanie, laptop, internet, ładowarki, sprite. Pożegnanie z nowym przyjacielem, którego pewnie nieprędko (jeśli w ogóle) zobaczę. Ale nigdy nie wiadomo, w końcu nie raz tak zawiązane znajomości miały ciąg dalszy.

Plecak, metro. Chichoczące Chinki (w Szanghaju ładne i fajnie ubrane). 3 stacje. Przepychanie się przy wysiadaniu. Korek z ludzi przy schodach, by zejść z peronu. Przejście podziemne, tłok, facet, który nad śmietnikiem “czyści gardło” i soczyście spluwa (bo w metrze wiszą zakazy “No spitting”). Bramka metra, która połyka bilet. Prześwietlanie bagażu przy wejściu na stację kolejową. Kontrola paszportu. “Sir, you will need another visa if you want to come back to China”. “I know, thank you.” Droga na stacji oznaczona jest znakami “Exit from the country”. Pięknie powiedziane. Wsiadam w pociąg. Hard sleeper, top berth – tak jak lubię. Maksimum intymności, najmniej ciekawskich oczu, blisko półki z bagażem. Książka.

Kolacja w warsie. I wtedy mnie uderza. Że to się dzieje po raz ostatni. Głośne rozmowy Chińczyków przy sąsiednich stolikach, kucharze, personel i goście palący szlugi pod nic nie znaczącymi zakazami palenia, kelnerka, która stawia przed tobą talerz nie patrząc na ciebie i zapomina przynieść pałeczek. To wszystko z czym na codzień musiałem się ścierać, aż w końcu zaakceptowałem i przywykłem, nagle wzrusza i rozwala na kawałeczki. Opuszczcam to miejsce, którego się nauczyłem, częściowo zrozumiałem, polubiłem.

Podróż na pewno odniosła skutek. Trochę czasu zajmuje uświadomienie sobie, że świat naprawdę kręci się i bez ciebie. Wyjście poza ramy pozwala ujrzeć obraz z innej perspektywy. Nagle dostrzegasz więcej możliwości, nabierasz przekonania, że jest milion sposobów, żeby sobie poradzić, milion rzeczy, którymi można się zająć. Przetasowują się priorytety.

Wracam – wznoszę toast ciepławym Tsingtao w miękko mknącym przez noc wagonie restauracyjnym. Czuję się tak jak wtedy w samolocie, wracając z Nicei z ostatniej podróży służbowej, z kieliszkiem szampana w ręku, już po wypowiedzeniu umowy o pracę, to samo poczucie, że oto zostawiam za sobą coś far behind.

Got out from China just before my visa expired. The last days I will spend in Hongkong. Luckily I will be hanging out with the newly-met friends (from this trip) – tiny B and V. Happy to be seing them again, cause the chances for that were pretty low. But you know… life is full of surprises. ;-)

  1. 4 Responses to “i’m leaving but i don’t know where to”

  2. Heh, dziś mam podobne odczucia – zostawiłem dziś robotę ;) Life goes on, sialala, ale takie zmiany w nastrojach sprawiają, że przynajmniej czujesz że żyjesz ;) Kiedy wpadniesz?

    Pzdr

    By Lesiu on Oct 24, 2008

  3. Lesiu, gratuluję, zmiany są dobre. Nie wiem jeszcze kiedy wpadnę do 3city. Można by się na jakiś weekend ustawić nad morze or something.

    By Szymon on Oct 24, 2008

  4. no to gites. reszta życia przed tobą.
    enjoy hongkong. 3miasto stoi w tym samym miejscu.

    By inez on Oct 24, 2008

  5. Zrobiłeś kilka naprawdę fajnych zdjęć na tym wyjeździe. BigPozdro.

    By dziadpokemon on Oct 26, 2008

Post a Comment