pocztówka z Rio

2009-04-20 – 09:42

[Rio de Janeiro/Niterói, Brazil]

Rio de Janeiro, Copacabana beach

Rzadko używam słów “naj”, bo wiem, że niewiele widziałem, i co ja w ogóle wiem, żeby wydawać sądy ostateczne. Ale…

Rio de Janeiro jest dla mnie najpiękniejszym miastem, z tych które dotychczas widziałem.

Przebija Istambuł, Hong Kong, Paryż…

Bo wyobraźcie sobie te zielone pagórki i skalne wzgórza wyrastające z oceanu, a do tego białe plaże i palmy. I 13 kilometrowy most łączący Rio z Niterói, którym jechałem taksówką, gdy słońce wschodziło nad oceanem. I lotnisko Santo Dumont położone tuż przy centrum, tuż nad zatoką, więc samoloty nad oceanem kołują do lądowania. I prom z Niterói, z którego widać to wszystko jak na dłoni.

A nocą, rozświetlone ulice centrum, a nad nimi pagórki z pojedynczymi lampami, fawele, dzielnice biedy, pokryte przylepionymi do siebie małymi domkami pokrywającymi stoki wzgórz.

A na ulicach piękni, kolorowi ludzie (och te dziewczyny!), wszystkich ras i kolorów.

Ale to także bosy chłopiec. Czasem tylko w gaciach z deską surfingową, inny w brudnym t-shircie, przy supermarkecie prosi o drobne.

A wspominałem, że “zimno” oznacza tu 20 stopni?

Zamieszkałem w 3 pokojach (wliczając living-room) z 6 Brazylijczykami. Sympatyczna paczka studentów. Niesamowite jest to jak mnie traktują, zabierają ze sobą wszędzie, przekazują znajomym, po prostu spędzają czas. Więc czerpię z tego doświadczenia, chodzę do stołówki studenckiej (z pożyczaną legitymacją studencką, na której paluchem muszę zakrywać zdjęcie, zwłaszcza jeśli gościu jest czarny), gdzie za 70 centavos jem lunch’e składające się z ryżu, fasoli, kawałka ryby/mięska, jakiejś nieokreślonej papki i kompotu. Chodzę na imprezy studenckie, gdzie piwo leje się strumieniami, a zagęszczenie ciał ludzkich ciał jest ogromne, zaś pot spływa po ścianach. A wszyscy są dla mnie sympatyczni i poznaję znajomych znajomych. Wiem, że taka możliwość wejścia w życie lokalesów, to coś wyjątkowego, więc korzystam. I wolę być tu z nimi, odkrywać, poznawać, mieć tę namiastkę tego ich życia w tym mieście, niż gnać przed siebie, zwiedzać kolejne miejsca, kolejne atrakcje turystyczne.

Andressa też o mnie dba, przychodzi/zabiera na imprezy pomimo pracy, studiów. Nie widzieliśmy się 5 lat, ale wciąż jest to doskonałe porozumienie, prawdziwa przyjaźń.

Zdjęć robię mało, małym aparatem, przestępczość uliczna jest duża – trzeba uważać, poza tym koncentruję się na doświadczaniu.

Kocham to miasto.

  1. 3 Responses to “pocztówka z Rio”

  2. można się rozmarzyć… :)

    zazdroszczę i życzę miłego wtapiania się w tłum!

    By karola on Apr 20, 2009

  3. wrocław jest lepszy. have fun!

    By justanotherwoman on Apr 20, 2009

  4. :)From the length of your passage, I can sense how much you love this place!
    Hope I can get there one day…maybe by that time i will find you moved and live there!
    Have great fun! :)

    By little_v on Apr 23, 2009

Post a Comment