late at night i hear the trees they’re singing with the dead

2009-11-22 – 18:42

[Copacabana, Bolivia]

Na Wszystkich Świętych (Todos Santos) wybraliśmy się do Capacabany. Dla mnie to już kolejny raz, bo z Karimem, bo przejazdem z Peru. Ale pierwszy raz z Gabichą. Tym razem też z Marine (mą francuską współlokatorką) i z Caro (świeżo przyjezdną Niemką). Zakwaterowaliśmy się ponownie w moim małym raju, hostelu z sercem.

Copacabana jest miejscem kultu, to tutaj w katedrze znajduje się Dziewica z Copacabany, Patronka Boliwii. Taka mała Częstochowa. To tutaj m.in. przyjeżdża się chrzcić samochody, tu przyjeżdża się prosić o uzdrowienia i łaski. Bliskość Jeziora Titikaka, Wyspy Słońca, ludności Aymara; atrakcja turystyczna, ale wciąż miejsce pełne magii, energii, wierzeń.

Jak zawsze w Boliwii katolickie tradycje silnie przfiltrowane są przez lokalne spiritualne wierzenia. I tak pierwszego listopada w południe święci zstępują z innego świata i naprawdę przebywają wśród żywych. A żywi przygotowują się na tę wizytę. Przygotowuje się stoły z ulubionymi potrawami zmarłych, ich osobistymi rzeczami, epitafiami, kwiatami, owocami, wypiekami.

Domy gdzie czeka się na zmarłych tego dnia mają otwarte drzwi, a nad nimi czarną kokardę/motyla. Bo tu takie sytuacje dzieli się z innymi, często nieznajomymi. Przychodzą ludzie, modlą się za dusze cudzych zmarłych. Chłopaki w dresach i z gitarą przychodzą i śpiewają zmarłym pieśni. Cudza modlitwa jest traktowana jako dar, jako coś wyjątkowego; w zamian rodzina oferuje wypieki, owoce.

Oczywiście wystarczyła chwila i także my postajemy zaproszeni do jednego z domów. Rozmawiamy z rodziną, spędzamy razem pół godziny. Powaga, ale i radość. Spędzamy miły czas z rodziną i jej zmarłymi. Bo to nie jest mechanicznie powtarzana co roku tradycja. Tu naprawdę wierzy się w obecność zmarłych na ziemii tego dnia. Dlatego tyle serca wkłada się w gotowanie ulubionych posiłków, przygotowanie wypieków dla tych, co ofiarują swą modlitwę.

todos santos, mesa, copacabana, bolivia

todos santos, mesa, copacabana, bolivia

todos santos, mesa, copacabana, bolivia

Wróciliśmy do hostelu. Libertad (osoba, która zarządza tym małym rajem i dba o każdy mały szczegół tego miejsca) również przygotowała prosty stół dla swojego taty. Dziewczyny gotują curry z warzywami i ryżem. Zapraszamy Liberdad. Przygotowujemy też talerz dla taty. I tak pięknie spędzamy wieczór w Święto Zmarłych gdzieś za miastem tuż nad brzegiem Jeziora Titikaka; nasza czwórka, Libertad i jej tata.

todos santos, mesa, copacabana, bolivia

cdn