i look for a corner or a quieter room

2008-09-19 – 13:44

[Jade Dragon Snow Mountain, China]

To był chyba najgorszy dzień ze wszystkich. Zorganizowana wycieczka z chińskimi turystami. Nikt nie mówił po angielsku, traktowali mnie jak zwierzę/idiotę, musiałem czekać i marnować czas, toteż “let’s go, go, go”, i góra szczelnie pokryta chmurą, chińscy turyści w wypożyczonych czerwonych kurtkach jak te pierdolone lemmingi, oczywiście okazywali radość z osiągnięcia 4000m drąc się wniebogłosy. Szkoda gadać.

on the stairs, she grabs my arm, says what’s up, where you been, is something wrong? i try to just smile and say everything’s fine

2008-09-19 – 07:14

[2008-09-13 – Tiger Leaping Gorge, China]

snowflakes that kill

2008-09-18 – 19:21

[2008-09-10 – Lugu Lake, China]

Lugu Lake, gdzie piłem piwo Snowflake. A mój przyjaciel Tomek ma t-shirt z napisem “Snowflakes that kill”. W ten sposób zrozumiałem kolejny kawałek wszechświata.

[2008-09-19 – Zjechałem z gór (11h), następnie pociąg (9h) i jestem w Chengdu. Znowu ciepło, t-tshirt i sandały, that’s better. Jak widać mam laga w zdjęciach.]

chicken is very impotant

2008-09-18 – 08:31

For four days I was travelling with Vanessa and Bessie, two girls from Hong Kong. I met them when I took a trip to Snow Mountain nearby Lijiang. The trip was a total disaster for me – waking up early, being stuck with stupid Chinese tourists, wasting time waiting, then being forced to hurry up, hearing them shouting, etc. With the girls We travelled to the Lugu Lake and Shangrila. We quickly found out that even though we don’t have common backgrounds, culture, physical apperance (tiny people), but we share one thing – the level of craziness. So we had lots of fun, joking all the time about Chinese tourists (Checkie Chan clones – remember the famous scene from the Family Guy?), we disputed which is more important love or chicken (“chicken is very impotant” – repeated over and over with an Indian accent), I called them “tiny” (160 cms), they called me “giant”. My gosh, I had such a good time!

tyle wspólnego co z samochodami, drogimi, czyli nic

2008-09-15 – 20:12

Takie kwiatki można znaleźć przechadzając się pomiędzy domkami wokół klasztoru buddyjskiego w Shangrila.

najbardziej mnie teraz wkurwia u młodzieży to, że już więcej do niej nie należę

2008-09-15 – 18:47

[Lijiang, China]

Wszystkie przewodniki mówią o Lijiang, że jego stare miasto to labirynt kamiennych uliczek, w których łatwo się zgubić. Po tygodniu tam znałem każdą z nich, miałem ulubione miejsca z lokalnym i zachodnim jedzeniem, ulubiony spożywczy, gdzie sprzedawca cieszył się na mój widok, uliczni muzycy zaczęli mnie rozpoznawać, a ekspaci zaczęli powoli wciągać mnie do swojej społeczności. A to może oznaczać tylko jedno – czas ruszyć tyłek w inne miejsce.

[2008-09-16 – Jestem w Zhongdian (Shangrila) na ponad 3000 m, powiewa zapachem Tybetu, ale nie pakuję się tam, jadę dalej na północ.]

well i’m sure that i could be a movie star if i could get out of this place

2008-09-14 – 20:54

droga na hel

2008-09-09 – 14:47

Przyjechałem z Dali do Lijiang… 6 dni temu. Uciekłem przed złą pogodą, ale tu wcale pogoda nie lepsza. No ale jakoś zasiedziałem się, bo ileż można uciekać przed niepogodą. Tym bardziej, że zamieszkałem w guest house’ie prowadzonym przez dziewczę, które zwie się Joy – “Enjoy Inn”. Poza tym przeziębienie, deszcze i chwilowy spadek motywacji do przemieszczania się. Jeszcze trochę pokręcę się po okolicy. Zdjęcia później.