jesienna niepogoda

Monday, November 5th, 2007

Jakiś miesiąc temu zachorowałem na chorobę zwaną “jesienną niepogodą”. Dwa tygodnie chorobowego. Leczenie zakończone sanatoryjnym wyjazdem do Wrocka i Karkonoszy. Pacjent przeżył i ma się lepiej.

Tu z wyjazdu ze Spiglem. To dobry chłopak jest. CDN.

imgp7191.jpg

I jeszcze 2 z tej samej sesji z tego samego mostu:
imgp7173pp.jpg
imgp7143.jpg

pics by Spigiel

włóczęga, stagnacja i przeczekanie

Thursday, October 18th, 2007

Koala zrealizował swój kolejny projekt. Cały dzień w zaciemnieniu. Przed snem “zakapturzył” się. Nie wiem jak się czuł, gdy się obudził i zobaczył ciemność. Ale wytrzymał cały dzień. Z automatycznym aparatem jednorazowym i pomocą Anety “zwiedzał” Warszawę. Dopiero gdy zabrała go autobusami i tramwajami “zgubił się” tak, że nie wiedział gdzie jest. Ale to była część “zabawy”. Miał nie wiedzieć. Spotkałem się z nimi w KuFajce. Było raczej śmiesznie, bo Koala prezentował się niczym skrzyżowanie terrorysty z ofiarą pożaru. Totalny szoking dla przypadkowych napotkanych.

Pozytywne jest, że Misiu realizuje swoje pomysły. Wygląda na to, że udało się zatopić klatkę. Na pewno liczą się magiczne właściwości akceptującego spojrzenia Misi. Pozytywnie.

img_7226.jpg
img_7230.jpg
img_7247.jpg

ile cię trzeba dotknąć razy żeby się człowiek poparzył?

Wednesday, October 17th, 2007

To chyba zaczęło się od obejrzenia Human Traffic z Naleśnikiem. Ten stan wyostrzonej świadomości. Bo są chwile, kiedy wiesz więcej, są chwile, gdy widzisz lepiej, są chwile, kiedy wiesz wszystko, co tracisz i co zyskasz. A może to przez napięte 3 dni w pracy połączone z codziennymi wieczornymi wypadami na miasto. I nagle zrozumiałem kolejny kawałek mechanizmu świata. I nagle wszystko wokół stało się fascynujące. Uwielbiam te momenty, gdy mój mózg zmęczony ciągłym napięciem przełącza się w tryb stand-by i po prostu płynie. Tysiąc pomysłów na przyszłość. Jam session w 55. Tydzień na Jesionowej.

3 miejscówki w Warszawie w ciągu 2,5 tygodnia. Mylą mi się adresy, piętra, kody pocztowe, karty kredytowe, dni tygodnia, imiona, prace domowe, terminy. Przyzwyczajony do życia z otwartej na środku pokoju walizki. Buntownik bez przyczyny. Żołnierz korporacji. Korporacyjna kurwa wędrowniczka.

About the photos:
This guy is an one-man-army. Pretty surrealistic performance on an old football stadium in Warsaw. About 800 people came to see this guy, alone, without a ball, playing Boniek’s role in Poland-Belgium match from 1982 (3:0). He was amazing. And people were amazing, screaming, clapping, laughing.

img_0014.jpg
img_0128.jpg
img_0113.jpg
img_0048.jpg
img_0050.jpg
img_0079.jpg
img_0002.jpg
img_0060.jpg
img_0186.jpg

img_0195.jpg
Jesionowa uber alles.

bo upadamy wtedy, gdy nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem

Friday, October 12th, 2007

Warsaw, Poland

img_0841.jpg

img_0845.jpg

img_0846.jpg

img_0850.jpg

img_0857.jpg

img_0869.jpg

nothing good happens after 2AM

Friday, October 5th, 2007

Pewnej nocy w pewnym mieście, czyli zaległe na dnie pulpitu zdjęcia z nocnego pokazu filmów sci-fi na gdyńskiej plaży.

ENGLISH VERSION: Night screening of sci-fi movies on a beach in Gdynia.

img_0010.jpg

img_0017.jpg
How difficult it is for a person erased from the list of living to come back… we’ll see in the next episode!

img_0182.jpg

klatka – making of

Wednesday, October 3rd, 2007

Koala (vel. Piotr Duma – artysta fotograf, Jesionowa Team) symbolicznie zatopił swoją klatkę. Wszystko poprzedzone było długimi przemyśleniami, potem przygotowaniami, aż w końcu nadszedł ten weekend. No i zjechało do Dębek wesołe towarzystwo na warszawskich blachach i zaczęło “łobuzować” na plaży. A wieczorem “łobuzowali” w knajpie, gdzie gospodarz częstował wódką i żarłem. I wszystko się udało.

Moja luźna interpretacja:
Każdy z nas tkwi w jakiejś klatce. Porzuconych marzeń, prozy życia, obojętności, wygasłych uczuć, chorych ambicji, pogoni za niewłaściwym, złych przyzwyczajeń, porzuconych ideałów… Czasem trafiamy do niej przypadkiem, bo kiedyś w przeszłości nie mieliśmy odpowiedniej wiedzy i doświadczenia, by podjąć właściwe decyzje. Czasem brniemy w nią realizując cudze marzenia. Czasem nie mamy wyboru i zamykamy się w niej dla dobra bliskich. W każdym przypadku klatka to sprawa indywidualna. Czasem najtrudniej jest jednak dostrzec, że wystarczy nacisnąć klamkę.

ENGLISH VERSION:
My friend (photographer) made an artistic project – the cage.

Each of us has his/her own cage. Given up dreams , monochrome life, indifference, dead feelings, sick ambitions, chasing the wrong matters, bad habits, lost beliefs… Sometimes we get into it not of our fault, but because in the past we had not enough knowledge and experience to take a right way. Sometimes we get there because of following somebody else’s dreams. Sometimes we have no choice and we have to lock ourselves in to help somebody else. In each case it is an individual problem. But sometimes the hardest thing is to notice that it is enough just to press a handle.

img_0023.jpg img_0074v.jpg

img_0035.jpg

klatka_0050.jpg

img_0076.jpg

img_0156v.jpg

img_0175.jpg

img_0181.jpg

img_0188.jpg

img_0190.jpg

img_0197.jpg

img_0253sq.jpg

img_0291.jpg

img_0443.jpg

img_0453.jpg

img_0503.jpg

img_0509v.jpg

img_0563.jpg

img_0731.jpg

there is a lot of lonely nights in this job description

Wednesday, September 26th, 2007

Mobile dump.

zdjecie002.jpg
zdjecie005.jpg
zdjecie011.jpg
zdjecie020.jpg
zdjecie023.jpg

1 – Roskilde, DK
2 – Warsaw, PL
3 – Gdynia, PL
4 – Warsaw, PL (tonight)
5 – Warsaw, PL (tonight)

Postcard from Kraków

Monday, May 28th, 2007

widzę cię – tak wiem

Saturday, May 26th, 2007

My weekend in Kraków.

Met a friend I haven’t seen for almost a year. She told me I have changed much. In a better way. More confident, more relaxed, more satisfied. And looking more manly. :-) Nice to hear that. I think I am much better than a year before. And A LOT changed. I am half a way to making one of my biggest dreams come true. And yes – I got older.

Kraków is a truely magical city. My first reaction when I got off the train station was that it smells different to Warsaw. Trees and the amazing Old Town. There is the photo month taking place at the moment, so there are lots of photography exhibitions all around the city. Visited a few of them – really great. Damn I am getting more and more into the culture thanks to my lovely friends.

I am staying at Ewa’s and Monika’s place. It is really great to interact with people doing something so different for living than myself. Have to be more open for people. I wish I had more friends like them.

I did some reading (The Devil and Miss Prym, P.Coelho) and again got really relaxed. I have to get away from Warsaw more often. To the unknown.

I have set purpose to do something creative or usefull everyday. I waste so much time everyday… I should learn something, write or work on my pics, or read, or whatever. The only acceptable excuses are traveling and interacting with people from whom I can learn something. I should try to work on self-development. And learn. And travel.

Time to see the Old Town by night. And have a beer perhaps.

i didn’t come back – who the hell am i

Thursday, May 24th, 2007

Went to W.W.D.M.K.T.S.A.W.J.P.T.N. (Koala and Galeria65 invited me). Was pretty ok. Drunk some wine and stared at some photos. Lonely.

I think i will buy one of those digital frames one day. Pretty awesome.

back in time

Friday, April 20th, 2007

Body contact every 0,2 seconds. Another level of “crowded”. Chicks with everything written down on their faces and in their moves. Not really sure what they want, but they pretending to know what they want. Best parties – Thursday night. Students only. If you are not a student you have to pay… 5 złotys… (1,2 euro)… Cool. This is the place where people don’t wear masks. Too young and too innocent to pretend. And the 2 old boys with nothing but good intentions. Koliba, baby. Have fun.

Warsaw defined

Sunday, December 10th, 2006

I’ve spent here quite a while working my ass off here and partying… Warsaw – the capital of Poland. About 2 mln people. People love it or hate it. Busy living, busy dying. Fast life in the pure capitalistic frames. People wanting to have fun right now and right here and willing to pay for that. I am a part of this mechanism. Overworked and with some extra money to spend – deep in this shit. Warsaw baby… yeah, right?!?! hell yeah! ;-)

wknd in Warsaw

Sunday, September 10th, 2006


Spent the weekend in Warsaw – recovering from sickness and visiting Warsaw with Domka (first time to see each other after her 1 year in India).
We visited the Warsaw Rising Museum – really nice exhibition about this important period in the Polish history which actually determined the further 50 years of this country.

Also visited the Old Town.

Now I am planned to be in Warsaw till Sunday the 17th. Later… don’t know yet.

And one more pic from AIESEC IC in Warsaw (25.08.2006 – Global Village:


Sebastian, Ekin, Joanna and me.